Po wejściu na teren CIWFu byłam oczarowana pięknym ogrodem pełnym kwiatów i nowoczesnymi budynkami, które doskonale prezentowały się wewnątrz i na zewnątrz. Po szczegółowych badaniach i zdaniu egzaminów pojechałyśmy na obóz eliminacyjny w Brasławiu. Pierwszy raz byłam na obozie i mieszkałam w namiocie na 25 osób. Piękny teren otaczał obozowisko, polana, las, jezioro. Myłyśmy się w jeziorze. Wszystko mi się podobało i byłam szczęśliwa, że jestem tam. Wszystko przebiegało szczęśliwie i dostałam się na studia do CIWF. … Dziewczęta mieszkały w oddzielnym budynku. Pierwszy rocznik był na drugim piętrze, drugi na pierwszym piętrze a trzeci na parterze. Pokoje były dwu- lub trzyosobowe. Mieszkałam z dwiema koleżankami, Wszyscy byliśmy mili i serdeczni wzajemnie. Panowała miła atmosfera. Wstawaliśmy o szóstej rano, o siódmej apel przed pokojem, po apelu półgodzinny bieg dookoła ogrodu. Po biegu było śniadanie. Po śniadaniu rozpoczynały się zajęcia praktyczne. Potem krótka przerwa na drugie śniadanie i kontynuacja zajęć praktycznych do obiadu. Po obiedzie w niektóre dni miałyśmy zajęcia taneczne przed wykładami, które prowadziła Pani Kwaśnicowa. W pozostałe dni odbywały się tylko wykłady do kolacji z małą przerwą na podwieczorek. Podczas zajęć praktycznych dziewczyny i chłopcy byli osobno.
Natomiast tańce i wykłady odbywały się wspólnie. Po kolacji która była o godz. 19 miałyśmy czas wolny. Po godz. 21 musiałyśmy wracać do budynku i o godz. 22 była cisza nocna. W pokojach nie wolno było przyjmować gości. Mieliśmy specjalny salonik na dole dla nich. Po kilku pierwszych dniach pobytu na uczelni byłyśmy tak obolałe, że ledwie wchodziłyśmy na drugie piętro. Ale byłam bardzo szczęśliwa wszystko mi się bardzo podobało. Zajęcia odbywały się sześć dni w tygodniu. Wolna była tylko niedziela. Miałyśmy bardzo mało czasu na naukę a kolokwia odbywały się co trzy miesiące. Często mieliśmy popisy taneczne. Tańczyłam z Jurkiem Ustupskim i Julkiem Zubkiem, obydwaj byli góralami z Zakopanego. Jurek nauczył mnie tańców góralskich i zbójnickiego. Niektórzy myśleli, że jestem góralką. Na wiosnę w Teatrze Wielkim tańczyliśmy dla publiczności. Z AWF do Teatru Wielkiego jechaliśmy odkrytą ciężarówką, w różnorodnych kolorowych strojach ludowych. Ja byłam ubrana w kostium góralki. Brałam udział w tańcach góralskich i w polonezie. Sala była pełna, a publiczność oklaskiwała nasz występ z wielkim entuzjazmem. Na wiosnę odbywały się także zawody sportowe w AWF. Brałam udział w biegach i w skoku w dal. Pamiętam, że skoczyłam 4,02 m.
Nadchodził koniec roku akademickiego i przeszłam na drugi rok. Przed wyjazdem z AWF dowiedziałam się, że grupa górali Jurek Ustupski, Julek Zubek i ja z AWF plus góral i góralka z Zakopanego mieliśmy jechać na występy do Ameryki.
Pierwszego września wybuchła wojna, która przekreśliła wszystko.
Barbara Sławińska-Bojanowska